Wieczorem
siedzę w pokoju przy kominku patrząc w
jego żywy ogień. Podziwiam wesołe iskierki. Wokół mnie cisza, słyszę jedynie
bijące serce domu czyli zegar. Uświadamia mi on, że czas nie stoi w miejscu.
Pomieszczenie
w którym jestem wypełnia zapach herbaty waniliowej. Jest ciepło, przyjemnie i
bezpiecznie. W towarzystwie nocy prowadzę dialog z własnymi myślami. Cisza mnie
inspiruje a noc – podsłuchuje. Jednak wiem, że to co usłyszy, nikomu nie
powtórzy.
Snuję
marzenia o wielkiej miłości. Próbuję sobie wyobrazić jakby to było, gdyby wprowadziła
się do mojego życia. Na pewno byłoby inaczej. Byłby sens, inna jakość, cel,
radość, szczęście, spełnienie.
Później
robię życiowy bilans. Do pewnych chwil odnoszę się sentymentalnie, do innych mniej.
Analizuję swoje osiągnięcia. Nie było ich dużo, ale mimo wszystko jestem dumna.
Myślę także
o zmianach - ale na większość kwestii nie mam wpływu więc nie oczekuję spektakularnych
przemian. Czasem stwierdzenie „Każdy jest kowalem swojego losu” traci moc.
Wspominam
osoby, które niegdyś obecne były w moim życiu, wpływając na jego kształt. Dziś
została po nich żywa pamięć i mądrość, którą przekazuję kolejnym ludzkim istnieniom.
Dziś
jest taka refleksyjna noc…
***